Mamy chwilę opóźnienia w relacji.
Relację będę opisywał jak na żywo, faktycznie są to wydarzenia z niedzieli i poniedziałku.
A więc po pięknym dniu na Anbaraa wróciliśmy na Felidhoo i chwilę połaziliśmy po wyspie.
Piękna, dzika plaża. |
Ulubiona czynność miejscowych, bujanie się na hamakach. |
Nam też się podobało :) |
Centrum edukacji Atollu Vaavu |
Mieszkaliśmy przy Balotellim. Generalnie na murach na Malediwach są albo motywy polityczne albo piłkarskie. |
Polski akcent na Felidhoo. Ponoć jeżeli chodzi o turystów byliśmy pierwszymi polakami na tej wyspie, a na pewno pierwszymi w naszym pensjonacie. |
Wieczorem Karolka się ogarniała a ja popłynąłem z Moosa, Mohamedem i Ibrahimem na ryby.
Nocne łowienie zaczyna się przed zachodem słońca. Wypłynęliśmy tylko kilkaset metrów od portu.
Technika łowienia już opisana, żyłka, haczyk ,przynęta i rybę wyciągamy rękami za żyłkę.
Ibrahim okazał się nie tylko wybitnym perkusistą (miejscowi przyznają jednogłośnie, że jest mistrzem co mieliśmy okazję usłyszeć) ale też nawigatorem i rybakiem.
Znalazł dobre miejsce a mi dopisało szczęście początkującego.
Dość szybko wyciągnąłem rybę która zyskała poklask u reszty, była to krappa (crappie).
Ponoć bardzo droga i co wiemy przepyszna.
Jeszcze większy entuzjazm wzbudziło wyciągnięcie kolejnej sztuki tego gatunku, jeszcze większej.
Udało mi się złowić jeszcze red snapper'a.
Kolacja więc była okazało, na grill poszły cztery przepyszne ryby.
A ta krappa, pierwszy raz jedliśmy i była niesamowita.
Najlepszy tekst naszego wyjazdu dla miejscowych to ten, że Karolina nie lubi i nie je ryb.
Pałaszowała rybki aż jej się uszy trzęsły.
Poniżej kilka fotek z tego wieczoru.
Piękny zachód słońca przed łowieniem. |
Nasz połów. |
Dumny rybak |
Zjedliśmy obie. |
Niezły wynik jak na godzinę łowienia. |
Po kolacji zostaliśmy zaproszeni do jedynej kawiarni w mieście "60 Six" |
Zdecydowaliśmy się na powrót w poniedziałek przede wszystkim ze względów logistycznych.
Kolejny prom płynie w środę a w czwartek rano mamy samolot.
Musielibyśmy więc płynąć prosto do Male a to z Fulidhoo może trwać nawet 6 godzin.
Dodatkowo zawsze istnieje ryzyko, że z jakiś powodów prom nie dopłynie a wtedy pozostaje tylko motorówka której koszty to minimum 100$ od osoby.
Tak więc żegnamy Felidhoo, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że dopłynęliśmy aż tu.
Więcej w podsumowaniu.
Byłbym zapomniał.
Koszt pobytu dla dwóch osób, 5 dni, 4 noce + 4 śniadania, 3 kolacje, wycieczka na Hulhidhoo i Anbaraa oraz nocne łowienie wraz z wszelkimi podatkami to 570$
Byłbym zapomniał.
Koszt pobytu dla dwóch osób, 5 dni, 4 noce + 4 śniadania, 3 kolacje, wycieczka na Hulhidhoo i Anbaraa oraz nocne łowienie wraz z wszelkimi podatkami to 570$
A więc ruszamy na Maafushi.
Ten sam prom, ta sama załoga. Ten sam koszt, 53 rupie od osoby. |
Felidhoo niestety już za nami. |
Karolina wreszcie mnie posłuchała i wzięła tabletkę nasenną. Czas podróży to trochę ponad trzy godziny. |
Po drodze postój na Fulidhoo, wymiana towarów. Mieliśmy okazję jeszcze raz uścisnąć dłoń naszemu gospodarzowi z La Perla Ahmedowi. |
Ostatni rzut oka na naszą plażę na Fuldihoo i miejsce na które wypływałem. Będziemy tęsknić za tymi chwilami relaksu. |
Po drodze były wielki fale i silny wiatr. Pogoda na Malediwach bywa kapryśna. |
Już z powrotem na Maafushi. Tym razem pensjonat Island Relaxing tuż przy plaży dla turystów. Plaża jest za ogrodzeniem. |
Nasz pokój w Island Relaxing. Mały pensjonat, tylko cztery pokoje, przy plaży. Koszt 60$ za noc. |