piątek, 13 marca 2015

Rafa na Felidhoo


Kolejny dzień na Felidhoo spędziliśmy praktycznie w całości na snorkelingu.
Piękna rafa zaczyna się tuż przy plaży.
Dodatkowo w okolicy rafy jest bardzo płytko, pozwala to odpocząć mniej doświadczonym pływakom.
Jutro a praktycznie dziś płyniemy na pobliską wyspę Hulhidhoo na której też można podziwiać podwodne ogrody.
A tymczasem popatrzcie co się dzieje tuż przy plaży dla gości na Felidhoo.









Widok z rafy, jest tu bardzo płytko

zgadnijcie kto się opala przy brzegu









Nurka ;)




Kto pierwszy przejdzie labirynt??



Pierwszy dzień na Felidhoo


A więc jesteśmy na Felidhoo.
Wyspa przypomina trochę poprzednią.
Jest pięknie położona pomiędzy dwoma innymi wyspami.
Jak na stolicę przystało jest bardziej uporządkowana, zabudowa jest regularniejsza.
Na wyspie znajduje się spory kompleks edukacyjny, szpital, policja, miejscowe władze.
Mieszka na niej około 500 miejscowych.
Na tym różnice praktycznie się kończą.
Na wyspie są dwie knajpki i chyba dwa guesthousy (nie wiem o innych)
My zatrzymaliśmy się w Island Holiday Home.


Nasz pokój a właściwie jego połowa.

Łazienka jest super.

Jest klimat

Jeżeli chodzi o standard pokoju i obsługi jest on bardzo wysoki, najlepszy z odwiedzonych przez nas.
Koszt to 55$ za noc za dwie osoby.
Z tego miejsca pozdrawiam resortowców płacących 10 razy więcej za to samo słońce i wodę :)

Z plaży rozciąga się piękny widok.
Już pierwszego dnia trafiliśmy na piękny zachód słońca.


To co wystaje z wody to zatopiony statek.
Byłem, widziałem, spora łajba.
 Jutro popłynę z aparatem.
\
Słońce przy równiku zachodzi błyskawicznie
Do podobieństw z Fulidhoo trzeba zaliczyć kraby.
Ale tu kraby są zupełnie inne, nie jakieś wielki identyczne tylko małe eleganciki.
Są kolorowe i noszą na sobie piękne muszle.
Gdy tylko dojrzysz jakąś piękną muszelkę możesz być pewien, że ma już lokatora.

Większość z tych muszelek się rusza.

Samotny wędrowiec


Nawet na zwykłej drodze w miasteczku można napotkać naszych małych przyjaciół

Na wieczornym spacerze mieliśmy niezwykłe szczęście i przyjemność.
Przywiedzeni dźwiękiem trafiliśmy na próbę słynnego zespołu wokalno-perkusyjnego z Felidhoo.
I zostaliśmy na tą próbę zaproszenie.
Wrażenia były niesamowite, nie sposób oddać tego słowami czy zdjęciem.
Powiem tylko, że Karola popłakała się ze wzruszenia i szczęścia.
Dodatkowego smaczku dodaje to, że to był ich prawdziwy jam session gdzie dali ponieść się emocjom i grali tylko dla siebie.
Na koncertach można ich teraz usłyszeć tylko w resortach, jak się możecie domyślać to nie jest to samo.


Pan w okularach przewodził części wokalnej.

Pan w niebieskim to prawdziwy guru bębnów. Wyznaczał tempo reszcie.
Całość tworzyła niesamowity spektakl.
Bębny przyspieszały jak w transie to wielkiego finału.
Niezapomniane przeżycie.

Pogoda

Ha! Pogoda na Malediwach jest przewrotna.
Czasem jest tak, że świeci piękne słońce a trzeba ubierać zimową kurtkę i czapkę.

Nasz opis dotyczy marca i środkowej części Malediwów.
Z tego co wiem w tej części pogoda jest podobna przez całą naszą zimę.

O innych terminach nie będę się rozpisywał ale poczytajcie dobrze zanim kupicie bilet, z tego co wiem zdarzają się deszcze, monusny, upalne, wilgotne noce i inne nieprzyjemne zjawiska pogodowe.


U hu ha! Malediwska zima zła!


Niby palmy, niby słońce ale kurtki weź gorące.

Malediwskim mrozom mówimy stanowcze NIE

A tak serio to na te dwa tygodnie wzięliśmy zdecydowanie za dużo ciepłych rzeczy.
Skarpety czy też buty praktycznie niepotrzebne, cały czas chodzimy w klapkach lub sandałach albo wręcz boso.
Długie spodnie czy bluzy na zimne noce? Nam się nie zdarzyło.
Noce są ciepłe i dość duszne. Czuć, że jesteś w tropikach
Wystarczy dużo lekkich koszulek, spodenek, spódnic etc.

:P

Ważne.
Koniecznie zabierzcie ze sobą dobre okulary przeciwsłoneczne, słońce razi non stop, odbija się od piasku i wody i bez nich łatwo na o zapalenie spojówek. Warto mieć też nakrycie głowy.
W razie czego można wziąć również krople do oczu.

Drugi konieczność związana ze prażącym słońcem to kremy z mocnymi filtrami do opalania.
Najlepiej zacząć od tych z faktorem 50 lub chociaż 30.
Wiem, że w naszą zimę są trudno dostępne, ale weźcie na zapas.
Tutaj ceny za filtry są horrendalne, nawet do 100 zł.
Dochodzą oczywiście do bagażu wszelkiego rodzaju balsamy po opalaniu.
Większość czasu spędza się tu na słońcu lub w słonej wodzie, warto zadbać o skórę.
A skoro o wodzie to jest ona ciepluteńka, czasami cieplejsza niż powietrze, średnio około 28 stopni.
Po prostu zupa.

Malediwskie słońce praży. Woda troszkę chłodzi

Okulary, filtry, cień i dużo wody.



Ha! Pogoda na Malediwach jest naprawdę przewrotna.

Zbierałem się do tego posta parę dni i piszę go gdy właśnie nad Felidhoo przelewa się prawdziwie tropikalna burza.
Żaden tam deszczyk, grzmi, błyska, leje.
Jest 21:00 miejscowego czasu i od pół godziny nie ma opcji żeby wyjść na zewnątrz.
Choć mimo ulewy nadal jest bardzo ciepło.
W dzień nic nie zapowiadało tej wieczornej burzy.
Wcześniej przez cały wyjazd raz spotkaliśmy się z kilkunastominutowym deszczem w dzień, ale był to raczej przyjemny ciepły prysznic.


Ulewa na Felidhoo

Widok z łazienki

A tu deszczyk na Maafushi

Podróż z Fulidhoo na Felidhoo


A więc za nami nasz ostatni dzień na Fulidhoo.
Było super, wyspa pozostanie w naszej pamięci.
Karolka nie chciała płynąć dalej, jej tu było dobrze.

Ostatnie chwile naszej prywatnej plaży na Fulidhoo
Ale przed nami kolejny cel czyli Felidhoo.
Felidhoo to stolica Atollu Vaavu.
Wyspa niewiele większa od Fulidhoo oddalona około 2 godziny płynąc dhoni.
Ciekawostką jest, że cały atol Vaavu zamieszkuje stale około 1700 mieszkańców co czyni najmniej zamieszkałym atolem spośród wszystkich 26 tworzących Malediwy.
A więc z wioseczki ruszamy do wioski :)

pobrane z maldivesdivetravel.com


Relaks w oczekiwaniu na dhoni
Gotowy do drogi

Jest i nasz okręt. Ten sam którym płynęliśmy z Maafushi

Ten sam, prom ta sama załoga.
Karolina tak samo zielona od początku podróży.

Będziemy płynąć około 2 godziny. Koszt za dwie osoby to 44 rupie.

Karolina gotowa :)

W drogę
Fulidhoo za nami
Jesteśmy jedynymi turystami na dhoni. Dobrze się więc zapowiada :)
Ocean Indyjski
Mijamy ekskluzywny resort Alimathaa
Tak zwany sandbank czyli trochę piachu na środku oceanu


Wyspa Aarah.
Na tej wyspie wypoczywa prezydent Malediwów. Nikt oprócz niego i jego świty nie ma na nią wstępu.


Od lewej Aarah, Hulhidhoo, Thinadhoo

Hulhidhoo. Wyspa słynie z pięknej rafy w okolicy. Płyniemy na nią w sobotę

wyspa Thinadhoo

Port w Thinadhoo

Felidhoo z Thinadhoo

Po prawej plaża dla turystów

Felidhoo w całej okazałości

A więc przybyliśmy.