niedziela, 20 listopada 2016

Panama City, dzień 2.


Kolejny dzień w Panamie zaczęliśmy wcześnie.
Obudziliśmy się około 07:00, poranek był deszczowy, ale wciąż bardzo ciepły.
Pierwszym celem naszej dzisiejszej wycieczki był park będący granicą miedzy miastem, a prawdziwą dziką dżunglą.
Mieszkamy tuż przy stacji metra Loteria i podjechaliśmy tam metrem do stacji Albrook.


Trzy stacje do celu.


Karolka gotowa na każdą pogodę.


Metro jest nowoczesne,

Albrook to przede wszystkim olbrzymi dworzec autobusowy z którego ruszają autobusy w każdy zakątek Panamy, jak również w trasy międzynarodowe. jest tu również duże centrum handlowe oraz lokalne lotnisko.
Nas zaciekawiły jednak kolorowe autobusy nazywane 'diablo rojo' które są charakterystycznym tu środkiem transportu.
Im jaskrawszy tym ciekawszy, dodatkowo każdy ma naganiacza który nawołuje pasażerów.
Dla nas to niestety abstrakcja, trudno się zorientować gdzie który jedzie.


Zaczynają kolejny dzień.

Wszystkie są pięknie ozdobione.


Śniadanie w jednym z barów na dworcu.
Bardzo smaczne, koszt 6$ za porcję.

Park Natural Metropolitano leży na skraju miasta (mapa) i jest ledwie namiastkę tego jaką przyrodę i zwierzaki można spotkać w Panamie, ale i tak zrobił na nas dobre wrażenie.
Trasa jest dość prosta, góra dwie godziny chodzenia po najdłuższym szlaku.
Wejście kosztuje 4$.
Park przywitał nas  deszczem, ale w niczym on nie przeszkadzał, przy tej temperaturze był przyjemnym chłodzeniem.

Jesteśmy gotowi na każdą pogodę.

Przede wszystkim roślinność.

DBAJ!

Prawie jak w dżungli

Niewielka wspinaczka.

Oryginalne okazy.

W tle drzewo.

Z najwyższego punktu szlaku można zobaczyć Most Ameryk i parki narodowe.

A z drugiej strony miasto.

Stąd można dostrzec jak zurbanizowane jest centrum Panama City.

W środku wieżowce przy których byliśmy wczoraj.


Las i miasto.

Bieżąca polityka szybko dotarła również tu.

Widok jest naprawdę imponujący.

Wracamy w dobrym nastroju,

Największe przeszkody na szlaku za nami,

Przy wyjściu z parku przy którym czeka na nas taksówka jest tablica z leniwcem.
W sumie oprócz parę ptaków nie widzieliśmy zwierzaków, więc na osłodę pozostaje zdjęcie tablicy.
Śmieję się z Karolci, że leniwca to raczej tu nie zobaczy.

Jak wielkie jest nasze zaskoczenie i frajda gdy ochroniarz przy wejściu wskazuje nam tego leniwego gagatka wiszącego wśród gałęzi.
Jesteśmy pewni, że uśmiechnął się do nas.


Z parku postanowiliśmy ruszyć nad kanał Panamski.
Koszt taxi to 7$.
Mocno zastanawialiśmy się czy chcemy tam jechać i wejść na śluzę na kanale bo koszt to 15$ od osoby, ale być w Panamie i nie zobaczyć kanału Panamskiego to byłby wielkie przeoczenie.
Nie żałujemy tego wydatku, jest to miejsce warte odwiedzenia, żeby zrozumieć historię tego kraju i miejsca, a dodatkowo zobaczyć cud techniki i możliwości człowieka.
Dodatkowo trafiła nam się gratka w postaci przepływającego akurat wielkiego wycieczkowca.

Wycieczkowiec gotowy do przepłynięcia.

Jezioro Miraflores

Oni machają do nas, my do nich, wszyscy są szczęśliwi.

System przerzucenia takich wielkich statków jest bardzo skomplikowany, ale nie będziemy się tutaj za bardzo rozwodzić, prosimy poczytać.

Europa 2  prawie po drugiej stronie.



Oprócz możliwości podglądu kanału jest również ciekawe muzeum.



Tak w uproszczeniu wygląda system śluz który pozwala połączyć ocean Atlantycki z Pacyfikiem, pierwotnie na lądzie było tylko to jeziorko w środku.
Resztę wykopali dosłownie własnymi rękami ludzie, a w dzisiejszych czasach wspomogła nas technologia pozwalająca przerzucać przez kanał nawet takie kolosy jak ten na poprzednich zdjęciach.

Karolka drąży w skale.

Taki mały wózek, a ciągnie taki wielki statek.

Tym razem przepływa wielki kontenerowiec.
Apartamentowiec w naszej okolicy.
Ile dokładnie ma pięter?

Na City z innej perspektywy,




Na deptaku.


W starym stylu.
W nowym stylu.

 
Jeden większy od drugiego.