Opuszczamy Maafushi z żalem.
Karolina chciałaby zostać ale przemawia przez nią trochę
lenistwo.
Lokalny prom nazywany tutaj dhoni przypływa punktualnie o
11:30.
Mimo licznej grupy turystów wysiadających na Maafushi rozładunek trwa
błyskawicznie i o 11:40 ruszamy zgodnie z rozkładem.
|
W oczekiwaniu na prom ukryci w cieniu
|
|
Jest nasz okręt
|
|
Maafushi już za nami
|
Koszt podróży za dwie osoby 106 rupii, około 26 zł. Czas podróży: niecałe 2 godziny
Na pokładzie około 30 miejscowych i trochę turystów. Siedzimy na ławeczkach po obu stronach burty, część osób drzemie choć hałas z silnika niemiłosierny.
|
Prawie jak rejs po Karaibach
|
Po drodze mijamy kilka rajskich wysepek, po cichu licząc, że ta na którą płyniemy okaże się równie piękna.
Po wypłynięciu z atolu na otwarty ocean prom zaczął mocno bujać.
Ciekawe jak Karolina wytrzyma tą atrakcję, póki co jest bladozielona i z trudem przełyka ślinę.
Ale trzyma się dzielnie, wytrzymała :)
Wrażenie z pełnego oceanu jest niesamowite. Wokół tylko granat, gdzieś w oddali majaczy się wysepka którą minęliśmy pół godziny temu.
|
Ten kolor zachwyca za każdym razem
|
|
Tak też można spędzać wakacje
|
Zauważyłem, że dhoni jest sterowany nogami. Sternik trzyma się podestu a ster ma między nogami.
Ciekawe jak odnajduje właściwą drogę na środku oceanu.
Chyba nie zawsze mu to wychodzi bo mamy kilka minut spóźnienia.
|
Sprytny sposób sternika
|
|
Captain Oh Captain
|
Ale widok wyspy rekompensuje wszystko.
|
Wypływamy z granatu
|
|
Wpływamy w lazur..
|
|
.. przechodzący w turkus |
|
Spokojne Fulidhoo
|
A tymczasem w Hiszpanii: Athletic Bilbao 1 - 0 Real Madrid, Barcelona 6 - 1 Rayo Vallecano... i Barcelona 62 pkt, a Real 61 :-)
OdpowiedzUsuńPrzecież to jest w ogóle wpis nie na temat !!!
UsuńBardzo proszę admina o usunięcie powyższego komentarza :)
Paweł