niedziela, 8 marca 2015

Podróż promem z Maafushi na Fulidhoo

Opuszczamy Maafushi z żalem.
Karolina chciałaby zostać ale przemawia przez nią trochę lenistwo.
Lokalny prom nazywany tutaj dhoni przypływa punktualnie o 11:30.
Mimo licznej grupy turystów wysiadających na Maafushi rozładunek trwa błyskawicznie i o 11:40 ruszamy zgodnie z rozkładem.


W oczekiwaniu na prom ukryci w cieniu
Jest nasz okręt
Maafushi już za nami
Koszt podróży za dwie osoby 106 rupii, około 26 zł. Czas podróży: niecałe 2 godziny
Na pokładzie około 30 miejscowych i trochę turystów. Siedzimy na ławeczkach po obu stronach burty, część osób drzemie choć hałas z silnika niemiłosierny.



Prawie jak rejs po Karaibach
Po drodze mijamy kilka rajskich wysepek, po cichu licząc, że ta na którą płyniemy okaże się równie piękna.
Po wypłynięciu z atolu na otwarty ocean prom zaczął mocno bujać.
Ciekawe jak Karolina wytrzyma tą atrakcję, póki co jest bladozielona i z trudem przełyka ślinę.
Ale trzyma się dzielnie, wytrzymała :)
Wrażenie z pełnego oceanu jest niesamowite. Wokół tylko granat, gdzieś w oddali majaczy się wysepka którą minęliśmy pół godziny temu.


Ten kolor zachwyca za każdym razem
Tak też można spędzać wakacje
Zauważyłem, że dhoni jest sterowany nogami. Sternik trzyma się podestu a ster ma między nogami.
Ciekawe jak odnajduje właściwą drogę na środku oceanu. 
Chyba nie zawsze mu to wychodzi bo mamy kilka minut spóźnienia.


Sprytny sposób sternika
Captain Oh Captain
Ale widok wyspy rekompensuje wszystko.


Wypływamy z granatu

Wpływamy w lazur..
.. przechodzący w turkus

Spokojne Fulidhoo

2 komentarze:

  1. A tymczasem w Hiszpanii: Athletic Bilbao 1 - 0 Real Madrid, Barcelona 6 - 1 Rayo Vallecano... i Barcelona 62 pkt, a Real 61 :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to jest w ogóle wpis nie na temat !!!
      Bardzo proszę admina o usunięcie powyższego komentarza :)

      Paweł

      Usuń