A więc kolejny dzień na Fulidhoo za nami.
Działo się wczoraj sporo, jak to na Fulidhoo.
Rano poszliśmy na plażę.
Weszliśmy na plażę |
Położyliśmy się na plaży |
Popatrzyliśmy w ocean |
Zaczęliśmy się opalać |
Po opalaniu poszliśmy pływać. Po pływaniu osuszyliśmy się i znowu poszliśmy się opalać.
Słońce w południe praży niemiłosiernie więc wszystkie cztery osoby dzielące z nami plażę uciekły gdzieś.
Mięczaki.
Plaża znowu jest nasza :)
Gdy już mocno nam przygrzało postanowiliśmy coś zjeść.
Voilà |
Słońce przygrzewa |
Znajdź na materacu kolor wody |
Gdy już mocno nam przygrzało postanowiliśmy coś zjeść.
Spośród wszystkich trzech kawiarenek które są do wyboru wybraliśmy tą w której można zamówić jedzenie.
Słynna Cafe Mosaic |
W środku kokietowała nas lokalna piękność |
Ściany budynków pokrywają napisy w miejscowym języku dhivehi Ja nie wiadomo o co chodzi to chodzi o politykę Waga jest symbolem jednej z partii, robaczki opisują program partyjny |
Najedzeni i wypoczęci ruszamy na polowanie na wielką rybę. Z nami cała ekipa z La Perla.
Jesteśmy gotowi na połów |
Nasz sternik |
To jest przynęta a nie połów |
Otóż nie mamy wędki tylko żyłkę zawiniętą na kółku a na haczyku kawałek przynęty.
Jak na to łowić?
Co zrobić gdy ryba chwyci haczyk?
Metoda wbrew pozorom jest prosta i dość skuteczna.
Taa... |
Karolinka ograniczyła się do trzymania kółka i siedzenia na krzesełku |
Metoda wbrew pozorom jest prosta i dość skuteczna.
Gdy już znajdzie się odpowiednie miejsce wrzuca się przynętę obciążoną ciężarkiem do wody i rozwija żyłkę dopóki nie osiągnie dna.
Praktycznie od razy po osadzeniu przynęty na dnie czuje się po palcami drgania wędki.
Żeby zahaczyć rybę trzeba energicznie wyciągnąć żyłkę z wody.
Potem rybę wyciąga się gołymi rękami za żyłkę.
Nie jest to wbrew pozorom trudne ale trochę czasu zajęło mi załapanie tego, ale wreszcie jest pierwsza ryba.
Aż tu nagle jedna z Pań ma niesamowitą zdobycz.
Rekinek |
Wcale nie takie maleństwo. Ten rekin miał około metra długości |
Rekina wyrzucamy z powrotem do wody. Połów trwa do późnego wieczora i jest bardzo udany.
Dodatkową atrakcją jest przepiękne, rozgwieżdżone niebo. Nie udało mi się tego uchwycić ze względu na ruch łódki więc uwierzcie nam na słowo.
Po powrocie do brzegu czeka nas jeszcze jedna niespodzianka.
Tuż przy pomoście pływa olbrzymie stado olbrzymich ogończy (stingray)
Widok jest niesamowity, nie wierzyliśmy, że możemy zobaczyć te stworzenia na żywo z tak bliska.
Jest ich mnóstwo |
I są wielkie |
Z dzieckiem na plecach |
Największe mają rozpiętość około 3 metrów |
Wokół pływa mnóstwo małych rybek, wygląda to na symbiozę. Rybki rzucają się na resztki rybek z połowu zapalczywiej niż ogończe |
Coś niesamowitego |
Ten kowboj przy brzegu płuczę swoją zdobycz odganiając ogończe krzykiem |
Tymczasem nasz gospodarz Ahmed spokojnie przygotowuje naszą zdobycz na wieczornego grilla |
Zdjęć z posiłku nie ma bo wszyscy rzuciliśmy się na jedzenie i zanim pomyśleliśmy o aparacie nie było już czego fotografować. Na grill trafiły cztery różne ryby m. in. wielki tuńczyk i white snapper.
Super dzień.
Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że wieczorne łowienie ryb kosztowało nas 25$ od osoby.
Było warto.
Świetna relacja!
OdpowiedzUsuń