środa, 11 marca 2015

Polowanie na wielką rybę


A więc kolejny dzień na Fulidhoo za nami.
Działo się wczoraj sporo, jak to na Fulidhoo.
Rano poszliśmy na plażę. 


Weszliśmy na plażę

Położyliśmy się na plaży

Popatrzyliśmy w ocean

Zaczęliśmy się opalać

Po opalaniu poszliśmy pływać. Po pływaniu osuszyliśmy się i znowu poszliśmy się opalać.
Słońce w południe praży niemiłosiernie więc wszystkie cztery osoby dzielące z nami plażę uciekły gdzieś.
Mięczaki.
Plaża znowu jest nasza :)

Voilà

Słońce przygrzewa

Znajdź na materacu kolor wody

Gdy już mocno nam przygrzało postanowiliśmy coś zjeść.
Spośród wszystkich trzech kawiarenek które są do wyboru wybraliśmy tą w której można zamówić jedzenie.

Słynna Cafe Mosaic
W środku kokietowała nas lokalna piękność


Ściany budynków pokrywają napisy w miejscowym języku dhivehi
Ja nie wiadomo o co chodzi to chodzi o politykę
Waga jest symbolem jednej z partii, robaczki opisują program partyjny

Najedzeni i wypoczęci ruszamy na polowanie na wielką rybę. Z nami cała ekipa z La Perla.

Jesteśmy gotowi na połów

Nasz sternik

To jest przynęta a nie połów
Wielkim zaskoczeniem jest to jak wygląda nasz wędka.
Otóż nie mamy wędki tylko żyłkę zawiniętą na kółku a na haczyku kawałek przynęty.
Jak na to łowić?
Co zrobić gdy ryba chwyci haczyk?

Taa...

Karolinka ograniczyła się do trzymania kółka i siedzenia na krzesełku

Metoda wbrew pozorom jest prosta i dość skuteczna.
Gdy już znajdzie się odpowiednie miejsce wrzuca się przynętę obciążoną ciężarkiem do wody i rozwija żyłkę dopóki nie osiągnie dna.
Praktycznie od razy po osadzeniu przynęty na dnie czuje się po palcami drgania wędki.
Żeby zahaczyć rybę trzeba energicznie wyciągnąć żyłkę z wody.
Potem rybę wyciąga się gołymi rękami za żyłkę.
Nie jest to wbrew pozorom trudne ale trochę czasu zajęło mi załapanie tego, ale wreszcie jest pierwsza ryba.


Złapana
Ryb jest po dostatkiem, połów jest udany, wyciągamy nawet kawałki koralowca.
Aż tu nagle jedna z Pań ma niesamowitą zdobycz.

Rekinek

Wcale nie takie maleństwo. Ten rekin miał około metra długości

Rekina wyrzucamy z powrotem do wody. Połów trwa do późnego wieczora i jest bardzo udany.
Dodatkową atrakcją jest przepiękne, rozgwieżdżone niebo. Nie udało mi się tego uchwycić ze względu na ruch łódki więc uwierzcie nam na słowo.
Po powrocie do brzegu czeka nas jeszcze jedna niespodzianka.
Tuż przy pomoście pływa olbrzymie stado olbrzymich ogończy (stingray)
Widok jest niesamowity, nie wierzyliśmy, że możemy zobaczyć te stworzenia na żywo z tak bliska.

Jest ich mnóstwo
I są wielkie

Z dzieckiem na plecach

Największe mają rozpiętość około 3 metrów

Wokół pływa mnóstwo małych rybek, wygląda to na symbiozę.
Rybki rzucają się na resztki rybek z połowu zapalczywiej niż ogończe
Coś niesamowitego

Ten kowboj przy brzegu płuczę swoją zdobycz odganiając ogończe krzykiem

Tymczasem nasz gospodarz Ahmed spokojnie przygotowuje naszą zdobycz na wieczornego grilla

Zdjęć z posiłku nie ma bo wszyscy rzuciliśmy się na jedzenie i zanim pomyśleliśmy o aparacie nie było już czego fotografować. Na grill trafiły cztery różne ryby m. in. wielki tuńczyk i white snapper.
Super dzień. 
Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że wieczorne łowienie ryb kosztowało nas 25$ od osoby.
Było warto.


1 komentarz: